wtorek, 30 sierpnia 2016

Weekendowy Goszów

Sobota 20.08.2016 

Wszystkie znaki na niebie i ziemi, a także prognozy pogody wskazywały, że weekend będzie słoneczny. W końcu miały przyjść dni iście letnie! Życie pokrętnie doprowadziło do piątkowego wyjazdu, a chwytając byka za rogi, postanowiłem zabrać ze sobą Anię i wykorzystując zapowiadane ciepło spędzić wolne dni w Goszowie. W chwili, gdy słońce zaczęło wschodzić, promienie słoneczne wyciągnęły nas z łóżka i "postawiły na cztery nogi". Piękno i dzikość Gór Bielskich wezwały nas na szlak, by wykonać treningi. Wyruszyliśmy... Wśród najpiękniejszych melodii, tworzonych przez naturę, udałem się żółtym szlakiem z Goszowa na Czarnicę, gdzie z wieży widokowej mogłem przez chwilę ujrzeć niesamowite widoki: piękne górskie krajobrazy, a ponad nimi bezchmurne, błękitne niebo. Kiedy zszedłem, nogi moje pognały do czeskiej granicy - tam wśród ruin zamków pobiegłem w kierunku Przełęczy Karpno. Stamtąd, nadal ciesząc się widokami oraz ciszą górskich lasów, zbiegłem do pensjonatu! Trening wykonałem w średnim tempie 6,44 na przewyższeniu 1100 m i dystansie 30,30 km. Cieszę się, że na miejscu zastałem Anię, która miała zdobyć Czernicę (ponoć była tam), nie opuszczając żółtego szlaku, a tradycyjnie w trakcie pokonywanej trasy szlak zmienił barwy - musiała szukać właściwej drogi! W każdym razie zadanie wykonane! Teraz ładujemy akumulatory i wykorzystując słoneczną pogodę wracamy na górskie szlaki! Podpowiadam: bierzcie bliskie Wam osoby pod pachę i ruszajcie zrobić cokolwiek dla siebie!








Niedziela 21.08.2016 

Niedziela to dzień odpoczynku. Człowiek, który ceni i preferuje aktywny tryb życia, najbardziej relaksuje się, gdy jego endrofinki zaczynają szaleć. Ja właśnie tak mam... Gdy odczuwam ciepło promieni słonecznych i przyjemny podmuch delikatnego wiatru, mam ochotę biec, założyć buty i pokonywać kilometry wśród piękna tego świata. Dziś znów miałem okazję przebiegać przez świat górskimi szlakami. Z Goszowa udałem się w kierunku Czarnej Góry, którą i Anna zdobyła.Tam (jak trener Paweł Grzonka przykazał) wsłuchując się w szum wiatru zrobiłem przerwę na "kabanosa". Moja Luba wróciła do Przełęczy Puchaczówka, a ja pognałem w stronę Przełęczy Śnieżnickiej. Dalej przez Jaskinię Niedźwiedzią, Starą Morawę i Stronie Śląskie wróciłem do Goszowa. Reasumując dystans 27 km pokonałem w średnim tempie 6,13, mając 1000 m przewyższeń. Dzień jest piękny, a świat stoi dla nas otworem. Chwytajmy okazję, spędzajmy czas z najbliższymi i róbmy to, co sprawia nam radość - wtedy nie będziemy narzekać, a cieszyć się tym, jak piękne i cenne jest życie! Niedziela jeszcze się nie skończyła, a słoneczko "praży" najpiękniej jak potrafi, dlaczego więc siedzisz jeszcze w domu? . Wiele radości na cały dzień!












































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz