środa, 26 października 2016

Roztrenowanie sranie...

Paweł Grzonka zaplanował mi dwutygodniowe roztrenowanie, ponoć dla mojego dobra, i co? Tym sposobem zagwarantował mi „dobrą kontuzję”. Nie posądzałbym mego trenera o celowe działanie, ale Paweł, to już drugi raz i to raz drugi po roztrenowaniu!! Kiedy usłyszałem wyrok: „zapalenie ścięgna Achillesa”, pomyślałem, że ktoś ze mnie żartuje. 

Wyciągnąłem z tej lekcji jeden wniosek: „nie będę się roztrenowywał”! 

Wczoraj odwiedziłem gabinet fizjoterapeuty, znajomego z czasów licealnych – Wojciecha Hetmana. Zawsze szukałem specjalisty daleko od domu, nie sądziłem, bowiem że na wyciągnięciu ręki mam do dyspozycji profesjonalny gabinet. Wojtek poznęcał się nade mną, zmasakrował łydkę, zastosował krioterapię oraz ultradźwięki, a na koniec naznaczył mnie „tejpami”. Teraz czeka mnie kilkudniowy odpoczynek – znowu… ile można? Za niecałe dwa tygodnie półmaraton w roli PACEMAKERA, a ja mam nóżki mieć wyciągnięte na łóżku... jak żyć? Byle do przodu, dodam tylko, że ku mojej radości Stowarzyszenie Speed Feet ’16 będzie współpracować z gabinetem Wojciecha Hetmana!


poniedziałek, 24 października 2016

Cukier to samo zło!

Cukier to samo zło. Truzim? Nie sądzę. 

Nadmierne spożywanie cukru odpowiada za mniej więcej połowę przypadków otyłości, zwiększając przy tym ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2 oraz chorób układu sercowo-naczyniowego.
Do objawów nadmiernego spożywania cukru należą:

przeziębienia, 
ospałość, 
brak energii, 
nfekcje drożdżakowe, 
depresja
i wahania nastroju. 
A także poważniejsze choroby m.in.: 
rak piersi, 
cukrzyca, 
choroby serca 
i nerek.

Pamiętaj! Słodzone napoje, soki owocowe, płatki śniadaniowe i sklepowe owocowe jogurty nie są zdrowe! To nie ten sam cukier co w świeżych owocach, warzywach i nabiale.

Pomyśl czy przypadkiem za dużo cukru nie spożywasz? Postaraj się go ograniczyć dla swojego zdrowia!
Poniżej znaleziona grafika w internecie:


niedziela, 9 października 2016

IV UMB - 09.10.2016

"Ku górze, ku niebu, w dolinę, ku mecie medal co tam czeka, co najdroższy na świecie" - zawsze wracając na bieszczadzkie szlaki w głowie przewijają mi się te wiewiórcze słowa. I dziś ku górze gnałem na 53-kilometrowym dystansie po krążek symbolizujący pot, który po mnie spływał już od pierwszych kroków... Trenujący bieganie wiedzą, że każdy start nie jest wysiłkiem danego dystansu, a długotrwałych treningów, wyrzeczeń i osobistych "bitew". Bieszczadzki ultramaraton górski był moim ostatnim startem w tym sezonie.



Nie był to łatwy start z wielu powodów: na kilka dni przed przypałętało się do mnie przeziębienie, byłem już zmęczony i brakowało motywacji - zimno, które nadeszło prawie przyczyniło się do rezygnacji z biegu. Mimo to postanowiłem pobiec. Trasa piękna - poprawa pogody przyczyniła się, do tego, że mogłem podziwiać piękne bieszczadzkie krajobrazy. Bliskie było me spotkanie z przyrodą, gdyż niewiele brakowało, aby doszło do zderzenia z jeleniami - otóż na trasie biegu wyskoczyły mi przed samym nosem. Choć na chwilę "oslupiałem", to udało mi się pognać dalej 🙂.



Mijając metę poczułem ogromną radość i nie z zajętego miejsca (choć zadowolony jestem, na 569 zawodników zająłem 29 miejsce w kategorii open, a w kategorii wiekowej 10), a ze zdobycia wyznaczonych celów. Duma rozpiera mnie jeszcze bardziej na myśl, że swe marzenia skutecznie wybiegła Anna Maruda pokonując 21-kilometrowy dystans i Wojciech galopując na tym samym dystansie co ja - 53 kilometrów. Ich sukcesy dały mi potrójną radość, ogromne brawa dla Was!



Krótkie podsumowanie mego biegu:
53 kilometry, przewyższeń 2143 metrów pokonanych w średnim tempie 6:27 min/km i 29 msc open i 10 w kategorii na 569 biegaczy :)

Kochani biegacze, każdy kilometr jest Waszym osobistym sukcesem! Nieważne miejsce, pokonany dystans - najważniejsze pokonać swoje słabości i być o krok do przodu! Niech to, co małe daje Wam największą motywację! Ja "spełniony" rozpoczynam czas roztrenowania.

ps. Anna - dla niej największe podziękowania, bo znosi moje bieganie i przede wszystkim bez Ani dziś byłoby o wiele gorzej, ona jako support na trasie sprawdziła się rewelacyjnie - była w każdym miejscu! Dziękuję Tobie Kochanie za to!



Parę fotek z wyjazdu:


czwartek, 6 października 2016

Wyjazd szkoleniowy, ale w biegu :)

Karpacz - 30.09.2016 - 02.10.2016 

Nawet praca weekendowa nie jest w stanie wpłynąć na mój stosunek do gór. Każdą wolną chwilę wykorzystam, by choć kawałek przebiec się i móc podziwiać przepiękne krajobrazy. Nie lubię zimna, za czym idzie moja niechęć do zimy i jesieni. Jednak piękno, które można ujrzeć w górach o każdej porze roku jest magiczne. 

Łącznie podczas weekendu wybiegałem tylko, albo aż 33 km i ok 2000 m przewyższenia. Złapało mnie ostre przeziębienie, ale i tak było warto, bo to w końcu góry, a przede wszystkim ANIA i góry - tak to powinienem napisać :) 

                                  


Poniżej fotorelacja: