poniedziałek, 2 maja 2016

Pociąg majówkowy z Puszczykówka do TGV Kościan

Deena Kastor mówiąc „jeśli masz entuzjazm i pasję, masz wszystko, aby dojść do tego, jak osiągnąć sukces” utwierdziła mnie w przekonaniu, że zdobycie wyznaczonych celów jest zależne tylko i wyłącznie od chęci i silnej woli każdego człowieka. Jeśli jest się czemuś oddanym, wykonuje się coś z miłością, nie ma siły by nie sięgnąć po prywatne zwycięstwo.

30.04.2016 r. grupę biegaczy z kościańskiego klubu TGV połączył jeden cel: przebiegnięcie 33,5 kilometrów. Jesteśmy różni, a każdy z nas jest wytrenowany na innym, co nie oznacza na gorszym, poziomie. Postanowiliśmy więc zmierzyć się z wyznaczonym dystansem w „stylu pociągowym”. Świat byłyby nudny, gdybyśmy powielali konwenanse, a nie przewracali je do góry nogami. Nasz bieg więc był nietypowy – większość startów jest obstawiona wieloma biegaczami, a liczba ich maleje wraz ze wzrastającym dystansem, natomiast nasz start rozpoczęło 4 biegaczy, a ukończyło 14. Dlaczego tak? Każdy miał możliwość dołączenia do „wycieczki” na dowolnej, wybranej przez siebie stacji. 

Tak więc o godzinie 16:00 Petarda wraz z niezastąpionym Wiktorem wystartowali w Puszczykówku czworo zawodników: Kingę, Izę, Wojciecha, no i mnie. 



Wpisując małą dygresję – jestem przeszczęśliwy, że moje szalone pomysły znajdują uznanie wśród innych „wariatów” – biegaczy. Następnie, na 15 kilometrze, w Pecnie „doczepił się wagonik”, a w nim Agnieszka i Monika.




 Dalej w Piotrkowicach „na przyczepkę” dobiegły: Maruda, Zając Poziomka i Basia. 



Ostatnią stacją było Pianowo, tam do „biegowego pociągu” wsiedli kolejni zdeterminowani biegacze: Kasia z Mężem, Karolina z Nataszą i koleżanką (wybacz, Ciebie pamiętam, ale imię „wywiał” wiatr wzmożony ruchem naszych nóg). 


By „pociągowy bieg” miał prawo bytu nie zabrakło biletów, stworzonych i kasowanych w trakcie trasy przez inżyniera/konduktora Wojciecha.



Gdy dotarliśmy do celu, oczekiwał nas z królewsko przygotowaną ucztą Jarosław Miszkiel. Nie rozstaliśmy się tak szybko, bieg to nie tylko wspólna pasja, ale i przyjaźń. Wspólnie zasiedliśmy więc do ogniska i spędziliśmy wiele pozytywnych godzin!





Tempo naszego biegu było porywająco idealne, bowiem każdy dał radę! O to chodziło, każdy miał osiągnąć swój cel, dlatego uznaję, że wszyscy startujący zasługują na złoty medal! Jestem dumny z każdego z Was tak samo. Cieszę się, że mamy wspólną pasję, wspólnie stajemy się lepsi - ja dzięki Wam jako trener i Wy jako moi najlepsi biegacze!

Poczuwając się do trenerskiego obowiązku przedstawiam liczbowe podsumowanie biegu:
Średnie tempo: 5:54
Dystans: 33,5 km
Czas ogólny: 3:17:54
Biegu „w górę”: 166 metrów.

Udanego majówkowego świętowania! Dbając o swoje endrofinki, pamiętajcie, że aktywne spędzanie czasu je uwalnia i wywołuje radość!

Filmiki i będą później po obróbce w kamieniołomie :) 


Więcej zdjęć kliknij więcej. 



























1 komentarz: