Upał powyżej 30 stopni, żarzące słońce, ciepły wiatr i Wielka Pętla Izerska - oto wyzwania, które na dziś wyznaczyli sobie "biegoholicy" z kościańskiego TGV. Pomysł zrodził się spontanicznie podczas jednej z rozmów... Podchwycony został bardzo szybko, a do wykonania wystarczyło zamieścić wydarzenie na facebook'u. Następnie pozostało kliknąć "wezmę udział" i stawić się o 7:00 przy matczynym klubie (no dobra, sznupoawaria, dlatego przesunęło się na 7:15 :D). Nie przeszkodziło to jednak w realizacji założonego planu - postanowiliśmy pokonać górskich 21 kilometrów.
Bez przygód się nie obyło - dobiegając do kopalni napotkałem Anny dwie (które biegły za mną, tak mi się wydawało). Nie mogłem powstrzymać śmiechu, gdy Maruda zadała pytanie retoryczne - "nie mów tylko, że biegniemy pod prąd?".
Cóż... Pozostało mi tylko uśmiechnąć się, gdyż zdziwienia taki stan rzeczy we mnie już nie wywołuje. Razem z Wojtkiem, Izą i Adrianem dobiegliśmy, odczuwając ogromną radość! Cel został osiągnięty!
To jednak nie był koniec. Adrian postanowił poczekać na nasze zguby, które nie poddały się i także osiągnęły wyznaczony cel, a ja wspólnie z Antylopą i Jasnym Gwintem wyznaczyliśmy sobie nowe wyzwanie - dodatkowo zdobyć Szrenicę i Łabski Szczyt, czyli zwiększyć dystans 21 kilometrów do 36. Długo się nie zastanawialiśmy - trzeba "łapać byka za rogi". Mimo że upał dał się we znaki, nikt się nie poddał. Później już tylko należało dokonać spożywczej regeneracji :)
.
Piękny dzień, piękne doświadczenia. Ekipo jesteście wspaniali, dziękuję!
A tak wygląda nowy styl opalenizny naszych biegaczek:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz