Deena Kastor mówiąc „jeśli masz entuzjazm i
pasję, masz wszystko, aby dojść do tego, jak osiągnąć sukces” utwierdziła mnie
w przekonaniu, że zdobycie wyznaczonych celów jest zależne tylko i wyłącznie od
chęci i silnej woli każdego człowieka. Jeśli jest się czemuś oddanym, wykonuje
się coś z miłością, nie ma siły by nie sięgnąć po prywatne zwycięstwo.
30.04.2016 r. grupę biegaczy
z kościańskiego klubu TGV połączył jeden cel: przebiegnięcie 33,5 kilometrów.
Jesteśmy różni, a każdy z nas jest wytrenowany na innym, co nie oznacza na
gorszym, poziomie. Postanowiliśmy więc zmierzyć się z wyznaczonym dystansem w
„stylu pociągowym”. Świat byłyby nudny, gdybyśmy powielali konwenanse, a nie
przewracali je do góry nogami. Nasz bieg więc był nietypowy – większość startów
jest obstawiona wieloma biegaczami, a liczba ich maleje wraz ze wzrastającym
dystansem, natomiast nasz start rozpoczęło 4 biegaczy, a ukończyło 14. Dlaczego
tak? Każdy miał możliwość dołączenia do „wycieczki” na dowolnej, wybranej przez
siebie stacji.
Tak więc o godzinie 16:00 Petarda wraz z niezastąpionym Wiktorem
wystartowali w Puszczykówku czworo zawodników: Kingę, Izę, Wojciecha, no i
mnie.
Wpisując małą dygresję – jestem przeszczęśliwy, że moje szalone pomysły
znajdują uznanie wśród innych „wariatów” – biegaczy. Następnie, na 15
kilometrze, w Pecnie „doczepił się wagonik”, a w nim Agnieszka i Monika.
Dalej
w Piotrkowicach „na przyczepkę” dobiegły: Maruda, Zając Poziomka i Basia.
Ostatnią stacją było Pianowo, tam do „biegowego pociągu” wsiedli kolejni
zdeterminowani biegacze: Kasia z Mężem, Karolina z Nataszą i koleżanką (wybacz,
Ciebie pamiętam, ale imię „wywiał” wiatr wzmożony ruchem naszych nóg).
By
„pociągowy bieg” miał prawo bytu nie zabrakło biletów, stworzonych i kasowanych
w trakcie trasy przez inżyniera/konduktora Wojciecha.
Gdy dotarliśmy do celu,
oczekiwał nas z królewsko przygotowaną ucztą Jarosław Miszkiel. Nie rozstaliśmy
się tak szybko, bieg to nie tylko wspólna pasja, ale i przyjaźń. Wspólnie
zasiedliśmy więc do ogniska i spędziliśmy wiele pozytywnych godzin!
Tempo naszego biegu było
porywająco idealne, bowiem każdy dał radę! O to chodziło, każdy miał osiągnąć
swój cel, dlatego uznaję, że wszyscy startujący zasługują na złoty medal!
Jestem dumny z każdego z Was tak samo. Cieszę się, że mamy wspólną pasję,
wspólnie stajemy się lepsi - ja dzięki Wam jako trener i Wy jako moi najlepsi
biegacze!
Poczuwając się do trenerskiego obowiązku
przedstawiam liczbowe podsumowanie biegu:
Średnie tempo: 5:54
Dystans: 33,5 km
Czas ogólny: 3:17:54
Biegu „w górę”: 166 metrów.
Udanego majówkowego świętowania! Dbając o
swoje endrofinki, pamiętajcie, że aktywne spędzanie czasu je uwalnia i wywołuje
radość!
Filmiki i będą później po obróbce w kamieniołomie :)
Świetny Art.!
OdpowiedzUsuńDzięki SZNUPA!